31 grudnia 2015

Zmierzch radia w Polsce - część 2

Radio tranzystorowe Monika MOT 722 produkowane przez Zakłady Radiowe Eltra z Bydgoszczy w latach 1973-1979. Egzemplarz ze zbiorów autora.
W pierwszej części opisałem niełatwą historię radia w Polsce w ubiegłym stuleciu. Nawiązując do tamtego felietonu kontynuuję tę niezbyt optymistyczną opowieść…

Upadek masztu radiowego w Konstantynowie w roku 1991 symbolicznie zamknął epokę radiofonii AM. Przez protesty społeczne nie udało się go odbudować w tym samym miejscu. Nową stację nadawczą zlokalizowano w Solcu Kujawskim. Skąd od 1998 roku radiowa jedynka ponownie nadaje na częstotliwości 225 kHz, ale nowy nadajnik nie ma już tak imponującego zasięgu. Osobną kwestią jest fakt, że niewiele spośród nowych, sprzedawanych obecnie odbiorników, ma zakres fal długich (LW) wymagany do odbioru tej stacji.

Większość odbiorników ma za to zakres fal średnich (MW), na którym ostatni nadajnik Polskiego Radia zamilkł 31 stycznia 1998 roku. Oficjalnym powodem było ograniczanie kosztów obsługi przestarzałej i wyeksploatowanej aparatury. Z fal średnich nie rezygnują nie tylko rozległe kraje jak Rosja, Australia czy USA, ale są one użytkowane w Wielkiej Brytanii czy Francji. Z powodzeniem są tam emitowane i słuchane audycje na tym zakresie. Rządy wielu krajów utrzymują takie nadajniki, gdyż w przypadku wojny, czy klęski żywiołowej mogą być użyte do przesyłania komunikatów.

Fale średnie mogą też być z powodzeniem wykorzystane do emisji cyfrowych programów w standardzie DRM+. W odróżnieniu od szumnie wprowadzanej obecnie cyfrowej transmisji DAB+, w systemie DRM+ nie trzeba budować kosztownej sieci nadajników, a zasięg - zwłaszcza w porze nocnej, mógłby obejmować obszary daleko poza granicami kraju. Niestety tylko zaawansowaną krótkowzrocznością można wytłumaczyć, przeprowadzoną w 2014 roku, rozbiórkę całkowicie sprawnego technicznie, średniofalowego masztu radiowego w Koszęcinie!

Od 2004 roku na falach średnich próbują swoich sił lokalni nadawcy zrzeszeni w ramach sieci „Twoje Radio AM”. Niemniej akcja ta nie spotkała się z wielkim odzewem. Obyczaj szukania stacji radiowych na zakresach AM całkowicie zanikł…

Od lat 90. radio w Polsce funkcjonuje już niemal wyłącznie na zakresie UKF (z modulacją FM), gdzie nadają zarówno stacje Polskiego Radia, jak i komercyjne rozgłośnie prywatne oraz religijne. Stacje komercyjne, utrzymujące się z reklam, które na świecie funkcjonowały od dawna, w Polsce były istotną nowością. Początkowo stanowiły ciekawą i różnorodną alternatywę. Jednak koszty nadawania przerosły wielu nowych nadawców, zmuszając ich do zaprzestania działalności lub sprzedaży swoich stacji zagranicznym sieciom. Zniknęła gdzieś różnorodność, programy są obecnie zbliżone w formie - wypełnione reklamami i monotonną muzyką odtwarzaną z tzw. playlist. Wiele osób rozczarowanych takim radiem zaprzestało jego słuchania. Część słuchaczy udało się ponownie przyciągnąć Polskiemu Radiu, które mimo finansowych trudności stara się jednak utrzymywać wysoki merytoryczny poziom swoich audycji.

Już niedługo wiele odbiorników-weteranów, które zamilkły na falach średnich - ale przeżyły przestrojenie UKF-u, może trafić ostatecznie na śmietnik. Wszystko to za sprawą cyfryzacji. Jej wprowadzanie tłumaczy się chęcią obniżenia kosztów związanych z nadawaniem oraz zwiększanie dostępności do różnorodnych programów. W cyfrowym radiu DAB+, podobnie jak w cyfrowej telewizji, na jednej częstotliwości można nadawać w ramach tzw. multipleksu kilka stacji radiowych. Przy okazji można poprawić zasięg bo obecnie ze stacji Polskiego Radia jedynie program pierwszy i trzeci obejmują około 90% powierzchni kraju – reszta znacznie poniżej 60%. Na razie w Polsce radio DAB+ nadaje tylko jeden multipleks – wyłącznie audycje Polskiego Radia. Obejmuje ono tylko kilka miejskich aglomeracji, czyli miejsc gdzie z dostępnością radia problemu nie było.

W odróżnieniu od cyfryzacji telewizji, gdzie wystarczyło dokupić do starego telewizora dekoder, przypadku cyfrowej radiofonii konieczny jest zakup całkiem nowego odbiornika. O ile najtańsze radyjko FM można kupić już za kilka złotych, na odbiorniczek z DAB+ trzeba wydać co najmniej 10x tyle. Nowe radio do kuchni, sypialni, garażu, warsztatu, a co z samochodem, gdzie najczęściej słuchamy radia? W wielu autach radio wbudowane jest na stałe - nie można go ot tak wymienić. Społeczny koszt wymiany tradycyjnych odbiorników radiowych na cyfrowe oceniany jest na kilka miliardów złotych. Czy ludzie będą skłonni masowo kupować nowe odbiorniki?

Obawiam się że nie.

Za granicą radio DAB nadaje już od kilku lat z różnym skutkiem. W jednych krajach jak Wielka Brytania czy Francja zainteresowanie jest raczej umiarkowane, w innych jak Norwegia - ogromne. Właśnie w Norwegii planuje się całkowite wyłączenie analogowego radia FM już w 2017 roku. Pytanie które się narzuca, to: czy i kiedy zostanie wyłączony analogowy sygnał radiowy w Polsce? Według wczesnych szacunków mogłoby to nastąpić już w 2020 roku. Na razie nie ma ani powszechnej świadomości istnienia radia cyfrowego, ani zbyt dużego wyboru odbiorników DAB+ w sklepach...

Według badań, radia słucha jeszcze prawie 80% dorosłych Polaków. Jest to głównie grupa wiekowa 30+. Są to ludzie pamiętający złote czasy radia na przełomie lat 80. i 90. Wtedy to z audycji Wieczór Płytowy można było sobie nagrywać całe dyskografie zachodnich zespołów, a rozgłośnia harcerska nadawała nawet... programy komputerowe. Obecne młode pokolenie informację czy muzykę czerpie niemal wyłącznie z Internetu. Czy będzie miał kto słuchać radia w przyszłości ?


Powyższy artykuł ukazał się w czasopiśmie "Elektronika dla Wszystkich" w numerze 12/2015

Przeczytaj też pierwszą część felietonu.

30 listopada 2015

Zmierzch radia w Polsce - część 1

Radio lampowe Menuet 6204 produkowane przez Fabrykę Diora z Dzierżoniowa w latach 1961-1966. Egzemplarz ze zbiorów autora.
Tytuł nawiązuje do felietonu z numeru 8/2015 „Zmierzch radia analogowego”. Podejmując temat obecnej sytuacji radia w Polsce chciałbym opisać jego uwarunkowania historyczne.

Szybki rozwój techniki radiowej jaki nastąpił w latach wojny światowej 1914-1918, skutkował powstaniem pierwszych rozgłośni radiowych nadających regularny program. Stacje takie nadawały w USA, Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemczech. Jednak w Polsce jednak nie wolno było ich słuchać - monopol na użytkowanie fal radiowych miały wojsko i Poczta Polska. Już za samo posiadanie radioodbiornika można było być oskarżonym o szpiegostwo.

Sytuacja ta uległa zmianie dopiero w 1925 roku, kiedy powstała spółka Polskie Radio. Pomimo tego że w kolejnych latach uruchamiano nadajniki obejmujące swoim zasięgiem coraz większe obszary kraju, radio nie było zbyt popularne. Odbiorniki lampowe były bardzo drogie, a użytkować je można było tylko tam gdzie był dostęp do elektryczności - w praktyce tylko w miastach. Na prowincji stosowano odbiorniki kryształkowe, które energię czerpały wprost z fal eteru - niestety mogły działać tylko w miarę blisko nadajnika.

W zamożnych krajach słuchanie radia stawało się obyczajem, w Polsce nadal było luksusem. Sytuacja ta całkiem się załamała wraz z nastaniem hitlerowskiej okupacji. Słuchanie radia zostało wtedy zabronione i karane śmiercią. Większość i tak niezbyt licznych odbiorników została przez Niemców zarekwirowana i zniszczona. Powód takiej polityki był prosty - zablokować dostęp do informacji. W okupowanych miastach Niemcy zamontowali na ulicach dzwonowate głośniki-megafony (tzw. szczekaczki - znienawidzone przez ludność), z których emitowali własny program propagandowy.

W powojennej Polsce komunistyczne władze także stawiały na radio jako tubę propagandową. Rozpoczęto zakrojony na szeroką skalę program elektryfikacji i radiofonizacji kraju. Radiofonizacja polegała na zamontowaniu w każdym domu głośnika radiowęzłowego (zwanego kołchoźnikiem), z którego można było słuchać jedynego słusznego ideowo programu. Słuchanie zachodniego radia było zagrożone karą więzienia. Stalinowskim sądom dla skazania wystarczał donos i jako dowód samo posiadanie radioodbiornika w domu.

Radio, jak wszystkie media, było cenzurowane - nadawano tylko ogólnopolski program. Z czasem dołączył do niego program drugi, w którym nadawano tzw. okienka regionalne - krótkie programy przygotowywane przez rozgłośnie lokalne. Zaletą radiofonii AM była możliwość słuchania zagranicznych rozgłośni. W latach 60-tych najpopularniejszą stacją wśród polskiej młodzieży było Radio Luksemburg, skąd słuchano nieobecnej w Polskim Radiu muzyki jazzowej czy pop. Sytuacja ta niepokoiła władze. Dlatego uruchomiono, w założeniu skierowany do młodszego pokolenia, muzyczny program trzeci, a z czasem i program czwarty - rozgłośnię harcerską. W latach 70. i 80. intensywnie rozwijano też nadajniki FM, pracujące zakresie fal ultrakrótkich. Działania te miały na celu nie tylko poprawę jakości ale przede wszystkim zniechęcenie ludzi do szukania zagranicznych stacji na falach średnich czy krótkich. Bo właśnie na falach krótkich były nadawały zagraniczne stacje polskojęzyczne jak Radio Wolna Europa, Radio Watykańskie czy Głos Ameryki z Waszyngtonu.

Pod koniec lat 80. wszystkie polskie stacje nadawały już na zakresie FM, z wyjątkiem programu pierwszego nadawanego na falach długich. Była to bezsprzecznie najpopularniejsza polska stacja. W wielu domach pracowały leciwe, ale wciąż sprawne radia lampowe. Większość tych odbiorników niespodziewanie zamilkła 8 sierpnia 1991 roku, gdy nastąpiła katastrofa masztu radiowego w Konstantynowie – głównego nadajnika programu pierwszego Polskiego Radia.

Maszt, liczący ponad 646 metrów wysokości, był najwyższą konstrukcją na świecie, od czasu jego uruchomienia w roku 1974, aż do chwili jego zawalenia. (Rekord wysokości został pobity dopiero w 2008 przez hotel Burdż Chalifa). Nadajnik w Konstantynowie dysponował potężną mocą 2MW, dzięki czemu pierwszy program pierwszy Polskiego Radia, nadawany na częstotliwości 227 kHz, mógł być bez problemu odbierany klasycznym radioodbiornikiem nie tylko w całej Europie, ale również w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Polskiej mowy mogli słuchać nasi rodacy w Kazachstanie, pracownicy wysyłani na kontrakty do Libii, Iraku czy Iranu, a nawet Polonia w Ameryce Północnej. Upadek tego masztu był symbolem upadku klasycznej radiofonii AM w Polsce.

Po katastrofie Program Pierwszy nadawano z Raszyna, ale ten jeszcze przedwojenny nadajnik nawet nie obejmował zasięgiem całego kraju. Gorączkowo uruchamiano nowe nadajniki programu pierwszego na zakresie UKF. Wtedy to zaniknął zwyczaj szukania stacji radiowych na innych zakresach niż FM. Wtedy też już nieprzydatne stare odbiorniki lampowe masowo trafiały na śmietnik.

Wraz ze zmianami ustrojowymi po 1989 roku pojawiło się w polskim eterze sporo nowych stacji na zakresie FM. Większość z nich nadawała nielegalnie ze względu na brak odpowiednich rozwiązań prawnych. Niemniej, te komercyjne stacje, odmienne formułą od konserwatywnego Polskiego Radia odebrało mu sporo słuchaczy. Polskie Radio, utrzymywane z abonamentu, którego ściągalność dramatycznie spadła, nie miało dość pieniędzy na utrzymywanie atrakcyjnego programu ani na niezbędne inwestycje techniczne.

Z końcem lat 90. tłok w eterze oraz konieczność dostosowania się do norm międzynarodowych wymusił zmianę zakresu fal UKF z wschodniego OIRT (65,5-74 MHz) na zachodni CCIR (87,5-108 MHz). Operacja ta spowodowała jednak sytuację, w której zamilkły kolejne odbiorniki radiowe. Wiele z nich znów trafiło na śmietnik.

Czy jednak powiększenie miejsca w eterze dla nowych stacji poprawiło sytuację radia? O tym w drugiej części felietonu…



Powyższy artykuł ukazał się w czasopiśmie "Elektronika dla Wszystkich" w numerze 11/2015

Przeczytaj też drugą część felietonu.